Zaświeć dla mnie...


Autor: ksiezna_podberezka
19 września 2004, 00:01

Dziwny wypadek na rogu Nowowiejskiej

 

Szło ich prawie czterdziestu.

Normalnie. Przy niedzieli.

I nagle jeden westchnął.

I wszyscy przystanęli.

 

Bo ogarnął ich zachwyt,

Że księżyc świeci niebu.

Więc patrzeli nań jakby

Sroka patrzała w rebus.

 

Księżyc ma ten styl pracy,

No – że wschodzi i świeci.

Lecz poeci są tacy.

 

Eech, poeci, poeci…

 

 

     Napisał niegdyś Gałczyński. A ja dziś wracam do tego wiersza.

 

     Wyjrzałam, aby odszukać księżyc, on jednak nie chciał ukazać mi swego oblicza. Udałam się do kolejnego okna. I następnego. Wybiegłam na klatkę schodową. Lecz nie spotkałam go…

 

     Czyżby księżyc schował się przed poetami? Czy nie chce podzielić się swym blaskiem?

 

     A może za mało poetów przystanęło dziś w zachwycie i księżyc udał się spać wcześniej…

 

 

     Tej nocy zostały mi jedynie żarówki.

     I światło serc…

 

Asiulek
19 września 2004
:) Wiesz jakie jest moje marzenie? Chciałabym żeby kiedyś ktos mógł powiedziec o mnie - poetka, albo żebym sama mogła tak o sobie powiedzieć... Wierzę że tą drogę wskaże mi właśnie światło serc... bo światło księżyca zgaśnie z nadejściem dnia... serce płoną wiecznie... :) Alu wklej łaskawie jakis swój wersz... :) z całą pewnością nie ustępujesz Gałczyńskeimu :) Buziaki :*

Dodaj komentarz