Saga o Marokańskich Prosiakach - part łan!...


Autor: ksiezna_podberezka
08 kwietnia 2006, 18:58

Wielki, Proszę Państwa, dzień nam nastał, gdyż oto Marokańskie Prosiaki postanowiły opuścić swój undergroundowy świat i ukazać się szerszej publiczności, która, oczywiście, od dawna już nie odchodzi od komputerów w oczekiwaniu na tę magiczną chwilę. Są, Prze Państwa, są!

 

 

-Opowiedz mi bajkę.

-O czym?

-O marokańskich prosiakach - odparła po dłuższej chwili.

-A wiesz, kim są Marokańskie Prosiaki? – zapytałam, rozciągając wargi w tajemniczym uśmiechu.

-Nie wiem, to chyba takie prosiaki z Maroka. Prawda?

-Cóż, sprawa prosiaków nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Ignoranci twierdzą, że marokańskie prosiaki wcale nie są marokańskie, tylko brudne, a złośliwi ignoranci uważają, że marokańskie prosiaki nie istnieją w ogóle. Żadni nie mają racji, jak to ignoranci. Marokańskie Prosiaki istnieją, co więcej, przez badaczy opinii publicznej zwane są „Niewiejami”, z powodu zabawnie prostego. Opinia publiczna na pytania dotyczące tych wyjątkowych świń, zazwyczaj ucieka się do niezbyt wysublimowanej odpowiedzi „nie wiem”.

Marokańskie Prosiaki są niezwykle sympatycznymi, acz i przebiegłymi stworzeniami. Nie mają swojego miejsca, niczym studenci żerują na cudzej gościnności. Widywano je już w pobliżu Ponurego Zakątka Kłapouchego, w chatce Baby Jagi, na spacerach z Buką w Dolinie Muminków, w Zasiedmiogórogrodzie, a najczęściej na terenie rezydencji Hrabiny de Begerak. Towarzyskie to z natury potworki, a że władają umiejętnością opowiadania fascynujących historii wzbogaconych ich prosiaczą wszędobylskością, zawsze znajdują się słuchacze, nie żałujący swoim gościom zielonej herbaty, którą Marokańskie Prosiaki pijają nadzwyczaj chętnie. Niewieje koloru są zielonego, chodzą na dwóch nogach i noszą słomkowe kapelusze. I nie pochodzą z Maroka.

-A znasz jakiegoś Niewieja?

-Osobiście nie miałam nigdy sposobności do spotkania z nimi, ale Stary Znajomy opowiedział mi o nich kiedyś ciekawą historię.

 

Publika zamiera, wszyscy zastanawiają się, czy padną te słowa. Padną? Nie padną?

 

CIĄG DALSZY NASTĄPI (jak mi się zachce)!

 

Padły! Teraz są padnięte i wszyscy mogą odetchnąć z ulgą.

 

No to to jest tak. Prosiaki mają swój ciąg dalszy, w dodatku na kilka ładnych stron i wciąż jeszcze nie są ukończone. Możliwe, ze będą od czasu do czasu pojawiać się kolejne części, acz puenty zbyt prędko spodziewać się nie należy.

 

Aha. Marokańskie Prosiaki skopały Czaka Norrisa z półobrotu.

 

A ja nie miałam lepszego pomysłu na notkę.

 

Paulssia
21 kwietnia 2006
A może tu mowa o Zbłąkiniach? To pewien rodzaj zielonych świń, które zabłąkały się w drodze z łąki. Zwykle porozumiewają się między sobą rykoświstąkaniem (to coś pomiędzy rykiem a świstem z odrobiną chrząkania pośrodku)
Może one i Marokańskie Prosiaki to jakaś rodzina...?
Pozdro :D
pokora
08 kwietnia 2006
spotkałam*
to z rozpędu ;)
pokora
08 kwietnia 2006
ja spodkałam takiego Niewieja kiedyś. serio! i to nawet u siebie w domu. ten sam kolor, ten kapelusz. tak, to był on. spotkałam go w łazience, w lustrze :P
imaginacja ->Nadzieja.
08 kwietnia 2006
Cicho siedź!
Przynajmniej ładnie okrasiłam :P
Nadzieja.
08 kwietnia 2006
a ja to juz kiedys czytałam ;)
Niewieju ;)

Dodaj komentarz