29 grudnia 2004, 21:53
Mam kraciasty, wielki zeszyt. W nim wszystko, co myśl na atrament przyniesie. Producent zeszytu słusznie umieścił na twardej okładce napis „variation”.
Bo ja leję w te kartki, jak w wannę. Grafomaństwem to zwą.
Kwiaty, abstrakcje, nazwiska, wyznania, myśli, wiersze, notatki, wyniki gry w remika, adresy, numery telefonów, listy, wypracowania, wspomnienia, refleksje, oczy, koty…
Do góry nogami, na brzegu, w zupełnie odwróconej kolejności, między dwoma innymi zapiskami, na osobnej stronie-gdzieś w środku, na kartce wyrwanej, swobodnie fruwającej…
Drogi Czytelniku, kup sobie zeszyt. Grafomaństwo lepsze od grypy.