Najnowsze wpisy


Rzecz o stworzeniach barwnych.
Autor: ksiezna_podberezka
12 września 2006, 19:30

Z korespondencji Imaginacji:

 

Szanowna Agawo!

Niniejsza wiadomość została wyprodukowana spod niewątpliwie uroczych i pracowitych paluszków przecudownej Alicji - badaczki wszelakich perwersji i debilizmów pod wpływem niebywale szokującego odkrycia. Otóż, otóż.

Kiedy Alicja pewnego piątkowego, wczesnoczerwcowego dnia przemierzała kołobrzeski port, pośród tandetnych straganowych produktów ujrzała nie odbiegającą od reguły tandetności zabawkę dla dzieci (które poziomem intelektualnym odpowiadają jak najbardziej Alicji) - plastikowego RuShOfFeGo KuCyKa (!). W niedzielny wieczór, zasiadłszy przed komputerem, wrzuciła w słynną wyszukiwarkę internetową "Google" szalenie finezyjne hasło - rushoffe kucyki, w wyniku czego, ujrzała następujący komunikat:

Nie znaleziono stron zawierających wszystkie podane słowa.

Podana fraza - rusoffe kucyki - nie została odnaleziona.

Podpowiedzi:

    * Sprawdź, czy wszystkie słowa zostały poprawnie napisane.
    * Spróbuj użyć innych słów kluczowych.
    * Spróbuj użyć bardziej ogólnych słów kluczowych.
    * Spróbuj użyć mniejszej liczby słów kluczowych."

Pojawiła się również podpowiedź:


Czy chodziło Ci o: rusoff kucyki

W głowie Alicji zaświtała myśl "Alicjo, w sumie, co ci, cholibka, szkodzi? Sprawdź owe porywcze hasło!". Alicja sprawdziła. Wynik zmroził jej niwinne serduszko i doprowadził do traumy typu "duża".

Zaproponowa strona nosiły kolejno tytuły:
SEXOWNI,
PODNIECONA MONISIA,
FILMY DO POBRANIA,
SEXOWNE FILMY,
Katarzyna Seksi Gry Grube Wielka Trojkata Pani Lubi Seks Z Kilkoma ... ,
ALLY BAG,
DARMOWE TOPLESS,
MOVIE 18 LETNIE,
WIELKIE DUPY I CYCE...
etc., etc...

Alicja, bystra, a jakże, od razu zorientowała się, że wszystkie te strony muszą mieć jeszcze jedną, do tego dość jednoznaczną wspólną cechę poza "rushoff kucykami"...

Obrzuciła spojrzeniem monitor raz jeszcze i wtedy jej oczęta powędrowały na informacje:

Wyniki 1 - 10 spośród około 69 dla zapytania rusoff kucyki. (Znaleziono w 0,87 sek.)


Skołowana już Alicja porzuciła młodzieżową pisownię czym prędzej i wpisała swoją piękną polszczyzną hasło "różowe kucyki". Tym razem Internet z pozoru oszczędził jej kolejnych traumatycznych przeżyć. Z pozoru, bo oprócz kilku załączonych do mejla zdjęć, znalazła Alicja ofertę sprzedaży zabawek figurującą pod nieco zastanawiającym tytułem "Rodzina kaczuszek". Odczytawszy cenę 69 zł, porzuciła dalsze poszukiwania.

Człowiek demoralizuje się przez całe życie.

Pozdrawiam,
Twoja niziutka, niewinna Alicja

PS. Kupisz mi żelki?

 

 

Jeah, dats mi.
Autor: ksiezna_podberezka
25 sierpnia 2006, 21:25

Ta notka będzie tak paskudnie pamiętnikowa, że aż mnie mdli, ale trzeba, czyż nie?

Wiem, że przegwizdałam prawie całe wakacje leżąc na piórach i zaniedbując co tylko popadło, z blogiem włącznie, ale jestem taka fajna, że trzeba mi wybaczyć, czyż nie?

 

Po kolei.

To, co miało być 6 stycznia, było, ale nie takie, jak się spodziewałam i skończyło się prędzej, niż zaczęło. Potem poniosłam jeszcze kilka porażek polonistycznych, ale za to wiosną pojechałam z moim ukochanym łysym, teraz już byłym polonistą odebrać wyróżnienie za klecone na kolanie pisanie z rąk pani Chotomskiej.

A w finale i tak znalazłam się na wozie, bo czerwiec zakończył widok mojego nazwiska na liście przyjętych dokładnie tam, gdzie chciałam i było mi wesoło. Osiągnęłam choć jedną ważną rzecz, o której tak marzyłam.

W międzyczasie ukradli mi telefon na wielce przyjemnym festiwalu Młodzi i Film, acz nie zraziło mnie to ani trochę do koczowania w kinie. I oglądałam filmowe wariacje od beznadziejnych po oszołamiające.

Potem były kawy, herbaty, spacery, lody, morderstwa i inne takie z ludźmi, których bardzo mi było potrzeba

I co tam jeszcze? A Myslovitz po drodze się trafił i Kabareton, ale wszystko raczej ciągle w okręgu Koszałkowa. Potem jeszcze Gdańsk, gdzie zakochiwałam się kolejno w saksofoniście, gitarzyście i w panu ze straganu, co się mi właśnie tak fajnie zrymował.

A teraz czekam sobie na nowe.

Pisać będę trochę. Ale nie bijcie, jeśli znowu zapomnę.

 

Czyż nie?

 

 

Saga o Marokańskich Prosiakach - part łan!...
Autor: ksiezna_podberezka
08 kwietnia 2006, 18:58

Wielki, Proszę Państwa, dzień nam nastał, gdyż oto Marokańskie Prosiaki postanowiły opuścić swój undergroundowy świat i ukazać się szerszej publiczności, która, oczywiście, od dawna już nie odchodzi od komputerów w oczekiwaniu na tę magiczną chwilę. Są, Prze Państwa, są!

 

 

-Opowiedz mi bajkę.

-O czym?

-O marokańskich prosiakach - odparła po dłuższej chwili.

-A wiesz, kim są Marokańskie Prosiaki? – zapytałam, rozciągając wargi w tajemniczym uśmiechu.

-Nie wiem, to chyba takie prosiaki z Maroka. Prawda?

-Cóż, sprawa prosiaków nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Ignoranci twierdzą, że marokańskie prosiaki wcale nie są marokańskie, tylko brudne, a złośliwi ignoranci uważają, że marokańskie prosiaki nie istnieją w ogóle. Żadni nie mają racji, jak to ignoranci. Marokańskie Prosiaki istnieją, co więcej, przez badaczy opinii publicznej zwane są „Niewiejami”, z powodu zabawnie prostego. Opinia publiczna na pytania dotyczące tych wyjątkowych świń, zazwyczaj ucieka się do niezbyt wysublimowanej odpowiedzi „nie wiem”.

Marokańskie Prosiaki są niezwykle sympatycznymi, acz i przebiegłymi stworzeniami. Nie mają swojego miejsca, niczym studenci żerują na cudzej gościnności. Widywano je już w pobliżu Ponurego Zakątka Kłapouchego, w chatce Baby Jagi, na spacerach z Buką w Dolinie Muminków, w Zasiedmiogórogrodzie, a najczęściej na terenie rezydencji Hrabiny de Begerak. Towarzyskie to z natury potworki, a że władają umiejętnością opowiadania fascynujących historii wzbogaconych ich prosiaczą wszędobylskością, zawsze znajdują się słuchacze, nie żałujący swoim gościom zielonej herbaty, którą Marokańskie Prosiaki pijają nadzwyczaj chętnie. Niewieje koloru są zielonego, chodzą na dwóch nogach i noszą słomkowe kapelusze. I nie pochodzą z Maroka.

-A znasz jakiegoś Niewieja?

-Osobiście nie miałam nigdy sposobności do spotkania z nimi, ale Stary Znajomy opowiedział mi o nich kiedyś ciekawą historię.

 

Publika zamiera, wszyscy zastanawiają się, czy padną te słowa. Padną? Nie padną?

 

CIĄG DALSZY NASTĄPI (jak mi się zachce)!

 

Padły! Teraz są padnięte i wszyscy mogą odetchnąć z ulgą.

 

No to to jest tak. Prosiaki mają swój ciąg dalszy, w dodatku na kilka ładnych stron i wciąż jeszcze nie są ukończone. Możliwe, ze będą od czasu do czasu pojawiać się kolejne części, acz puenty zbyt prędko spodziewać się nie należy.

 

Aha. Marokańskie Prosiaki skopały Czaka Norrisa z półobrotu.

 

A ja nie miałam lepszego pomysłu na notkę.

 

O taka jest.
Autor: ksiezna_podberezka
02 marca 2006, 20:06

Siadła obok swojej duszy i powiedziała:

- Chcę być normalna. O, teraz, zaraz. Ludzie nie będą mieli najmniejszych wątpliwości. Poznam nauczyciela, wzór normalności, będę go naśladować, obserwować, spisywać normy. Będę wiedziała, kim być. Tylko pokaż mi mojego nauczyciela. Powiedz mi, kto jest normalny, a kto nie, poprowadź ponad różnymi, niezgodnymi, skrajnymi punktami widzenia i odsłoń najprawdziwszą prawdę. Daj normę. Daj mi normę, a ja będę najnormalniejsza normalnością.

 

A dusza ją wyśmiała.

Łączyło je poczucie humoru.

 

 

Jeszcze tylko zima i będzie wiosna.
Autor: ksiezna_podberezka
20 lutego 2006, 12:29

Myślenie ma przyszłość, ja wiem, ty wiesz, wszyscy wiedzą, prawie wszyscy rozumieją. Przeszłość myślenia notujemy w kartotekach, które potem płoną i obracają w czarny popiół, lub zajmują miejsce na półkach pomiędzy innymi myśleniami, bo nadal wierzymy w przyszłość przeszłego myślenia, które w przeszłości miało przyszłość wielką.

 

A teraźniejszość? Ja myślę, ty myślisz, że on, ona, ono myśli, my myślimy, choć wy myślicie, a oni, one myślą, bo myślenie, myślenia, myśleniu, myśleniem, myśl, myśli, myślom, myślą, myślami, myślach. Myślący jam człowiek albo nie myślący.

 

No. Ja myślę.