Moja Europo, Pan nad Tobą płacze.
Ty zabijasz proroków, wolisz żyć w kłamstwie,
W siatce pozorów, w blichtrze kolorów,
Za trzydzieści srebrników kupujesz zbędny spokój…
Są kościoły, chrztu metryki,
Budujące statystyki,
Jest historia pełna Boga i wielkich dat.
*
Dwa tysiące lat chrześcijaństwa,
Wzlotów ducha, wojen, draństwa.
Krwawe dłonie Piłatowe,
Cmentarzysko szans…
Moja Europo…
Sztuczne zęby i uśmiechy,
Ładnie ślicznie i na efekt,
Glanc, puc, błysk, pięć gwiazdek i na luzie szpan.
*
Puste domy i kościoły,
Chłodne wnętrza, krótkie stoły.
Życia ćwierć, alkohol z lodem,
Dyskoteka trwa…
Moja Europo…
Zjednoczona, wielka, wolna,
Płacz na ziemi, gloria w niebiosach.
Perspektywy, raj prawdziwy – za parę lat.
*
Mądrze, pięknie jak należy,
Choć na progu Łazarz leży.
Grunt to my – to tyle dni.
*
Humanizm trwa…
Krytyka? Wyolbrzymienie?
A może coś w tym jest?
Czyż nie rodzi się w człowieku bunt, gdy widzi tak nieprzyjazną, a tak bliską zarazem, hipokryzję i fałsz?
A może przeoczono, jak synoptycy przewidzieli złoty wiek dla obłudy i komercji, a teraz stoimy przed tym twarzą w twarz. I albo witamy się z nimi ze sztuczną serdecznością, ona całuje nas ciepło i wręcza maskę.
Albo marszczymy brwi. I nagle czujemy silne uderzenie na skroni. Bo komercja nie lubi własnego toku myślenia. A fe! Jesteś niemodny! Nie jesteś na topie! Nie umiesz sprawnie posługiwać się nowoczesnym slangiem! A fe!
Jestem taka niemodna…
A sio!
Z prądem, Alicjo, z prądem! Zjedzą Cię!
A fe…