Najnowsze wpisy, strona 7


Wyblakłe Epitafium
Autor: ksiezna_podberezka
02 listopada 2004, 20:45

     Epitafium na pewnym grobie prosi o „Zdrowaś, Mario”…

 

...Módl się za nami, grzesznymi

Teraz

I w godzinę

Śmierci naszej…

 

                      Amen

 

 

     Coś niezwykłego jest w blasku zapalonych zniczy… Nagle cmentarz ożywa. Alejki stają się tłoczne, unoszący się dym miesza z ludzkimi myślami…

 

     Wiersz napisany dokładnie rok temu:

 

WYBLAKŁE EPITAFIUM

 

 

Aleje grobów

Ich pomników

Miejsc spoczynku...

 

Niektóre toną

Wśród wieńców

Bogato zdobionych zniczy

 

Inne

Eleganckie

Cieszą oczy

Dobranymi barwami

Błyszczącym granitem

 

Są też mogiły

Gdzie jedna świeca

Symbolicznie oświetla

Epitafium...

 

W cieniu drzew

Pod warstwą liści

Te ostatnie

Opuszczone

Zapomniane

Gdzie czas szorstko

Starł nawet nazwisko

Gdzie ni kwiat skromny

Nie otula duszy

Płatkami...

 

***

 

Obok ludzie

Raz do roku

Pochylają się nad grobem

Ścierając kurz

Spotykają rodzinę

I martwią się

Czy zdążą na obiad

Stawiają znicze

Ale ich płomień

Jest zimny!

Nie ogrzewa zmarłego

Lecz oziębia!

Nie

Ogrzewa...

 

Nad grobami

Krążą dusze

O których nikt już

Nie pamięta

Dusze, które szukają

Tego ciepła...

Na próżno...

 

***

 

Dziki bluszcz

Zwiędły kwiat

Przewrócona świeca

Suche liście...

 

Na uboczu

Bez nazwiska

Bez nadziei

Na

Zbawienie.....

 

Alicja...
Autor: ksiezna_podberezka
21 października 2004, 22:22

Wciąż próbuję polubić jesień…

I choć przyjemność mi sprawia jej refleksyjna atmosfera tajemniczości, o tyle przeszkadzają elementy iście błahe: widoczność mą ogranicza mgła, kaskady szarego deszczu, plączące się we włosach i wlatujące za kołnierz mokre liście i „czarność” parasola, którym, o Ironio!, bronię się przed powyższymi zjawiskami…

Skrzętnie omijam kałuże, rozlewiska, można by nawet rzec „bagienka” (bo na bagna jednak za małe), owijam się szalikiem. Niczym Don Kichote, walczę z chłodem i wilgocią, jak z wiatrakami…

 

I cóż w tym złego?

Przecież to tylko jesień…

Aż jesień?

 

 

 

           A czemu by nie wiersz napisany latem? Wiersz, który stoi w kraciastym kajecie od chwili powstania-bez tytułu. I to nie z niemożności nazwania, lecz z roztargnienia…

 

(A tytułu jak nie było, tak nie będzie...)

 

Alicja

Mieszka w Krainie

Czarów…

Mieszka w swoich snach

 

Biały Królik

Z telefonem komórkowym

Wabi ją w

Ś w i a t

 

Alicja

Gubi się

Omamiona

Para normalnością Codzienną

Jest za mała na Ten Świat

Traci głowę…

 

Alicja woli Krainę Czarów…

 

 

 

            Autobiografia? Wiersz przewodni? Wniosek? A może po prostu kolejne bełkoty mojej duszy…?

 

 

I jeszcze kilka słów do osóbki, która stworzyła szablon, który Ty, potencjalny czytelniku, możesz właśnie podziwiać. Za włożoną pracę, cierpliwość i pomysłowość DZIĘKUJĘ! J

 

 

Imaginacja a czas
Autor: ksiezna_podberezka
05 października 2004, 18:30

     Nadszedł październik w swej pełnej jesiennej krasie. Krople deszczu z coraz większym impetem uderzają o szyby, coraz bardziej pozwijane liście plączą się we włosach przechodniów. Jednak, wciąż nie mogę się zdecydować, czy ten miesiąc przyszedł dopiero, a może już…?

 

     Nie chciało mi się zmienić kartki w kalendarzu, ale nieprzychylnie patrzono w domu na wielki napis WRZESIEŃ.

Słoneczniki w cudzych ogrodach posmutniały i przygrabiły się, zostały mi tylko te sztuczne, na ironię, wiszące obok kalendarza.

Zegarek schowałam do kieszeni (mam go aż dwa tygodnie i jeszcze nie zgubiłam-najwyższa pora? Oby nie. To pamiątka rodzinna...).

Ja nie walczę z czasem-ja go traktuję z dystansem.

 

     W październiku porozjeżdżali się po całej Polsce, a niektórzy pewnie jeszcze dalej. Drodzy Studenci! Niech ta edukacja przyniesie Wam satysfakcję i wymarzoną profesję. Niech oddalone od rodzinnych miast uczelnie i życie akademickie nie zatrą w Was wspomnień…

 

*

 

A może październik „dopiero”? Może zaledwie minął kolejny miesiąc, a wiele ich jeszcze przede mną? Może jeszcze nie ma ……?

 

 

 

***

 

     Przewertowałam stary zeszyt do matematyki w poszukiwaniu swoich wierszy. Nie spodobały mi się. Sięgnęłam po inny zeszyt. Znalazłam listy i jakieś swoje myśli swobodnie porozrzucane po różnych stronach. Jedna z nich:

 

Ukradli most. A kiedyś kradło się owoce ze straganów.

Dlaczego nikt jeszcze nie ukradł Muru Chińskiego?

                       

     Pora na stare polonistyczne zapytanie tak chętnie „molestowane” przez nauczycieli w podstawówce: „Co autor [tu: ja] miał na myśli?”

 

W powiewie grafomaństwa trafiam na własny...
Autor: ksiezna_podberezka
26 września 2004, 00:20

     Siadam przed świecącym ekranem, a ten zamiast swym blaskiem oświecić, oślepia oczy i umysł. Chciałam coś napisać. Coś, co miałoby sens-a najlepiej dwa lub więcej. Ale nie przychodzi. Żaden sens. Tylko barłóg rozmaitych myśli porozrzucanych po najmniejszych zakamarkach świadomości i podświadomości. Wybaczcie tę moją grafomanię…

 

     Zajrzałam do własnej poezji. Czytam. I znowu chowam na dno szuflady (Asiu, wybacz).

 

     A może...

 

     Zerknęłam do swych bazgrołów w pewnym zeszycie...

 

MIESZKAM…

 

Dom…

Gdzie każda chwila

Jest poza dobą, tygodniem, rokiem…

Gdzie każde słowo

Jest czułym, delikatnym

Szeptem…

 

Dom…

W którym wita mnie

Błękitne słońce…

W którym ściany

Pragną wyciągnąć do mnie rękę

I trwać w tej jednej chwili,

W tej jednej refleksji…

 

Dom…

Gdzie jedna łza

Cieknąca po policzku,

Ze wzruszenia,

Zamienia się w perłę,

Nim opadnie na ramię…

 

Dom…

Gdzie każda cegła jest żywa,

Każde okno chce pokazać najpiękniejszy świat…

 

Dom…

Którego solidne, potężne drzwi

Otwierają się za jednym podmuchem wiatru

Dla tych, którzy chcą tam mieszkać…

 

[*]
Autor: ksiezna_podberezka
23 września 2004, 16:14

     Tadeusz Mroczek

 

     Dnia 23 października odszedł Tadeusz Mroczek. Aktor, reżyser, „Dialogowiec”.

     Aż brak mi słów…

     Może dla większości czytających ten post nie jest znany, ale dla mnie był ważną osobą…