Najnowsze wpisy, strona 4


Reaktywacja!
Autor: ksiezna_podberezka
01 lipca 2005, 23:33

Która to godzina…? Dziewiąta? Aha.

 

……

 

Dziewiąta?!!! Przecież teraz jest… chemia! Dlaczego nikt mnie nie obudził?! Muszę już lecieć!

 

Aaa. Wakacje. No tak. Uf. To… dobranoc.

 

***

 

Mmm... Jedenasta. Fizyka. Jak ja nienawidzę fizyki. Gdzież ja tego pilota wczoraj położyłam? Obok poduszki? Nieee. To może pod nią? Ach, jesteś, mój

Kluczu do czarnego pudła z okrutną zawartością. Reklama, serial, reklama, teledysk (kto jej pozwolił nagrywać płyty?!), reklama (tak, zawsze marzyłam o takim proszku), wiadomości, animowana bajka dla dzieci (biedne dzieci…), reklama… O! Jaka fajna reklama!

 

***

 

Niemiecki. Ha ha! Ich darf schlafen, mit Freunden treffen, lesen, fernsehen… Die Schule? Was ist das?

Ja. I feel Summer

 

***

 

Geografia. Cały czas okrążają mnie, maltretują, kpią i szydzą ze mnie myśli o pracach domowych, sprawdzianach i kartkówkach. Boję się. One tu gdzieś są, obserwują, czyhają.

 

Czy to już jakaś choroba? Czy dwa miesiące leczenia wystarczą?

 

____________

 Powoli przyswajam. Wakacje i bloga ponownie.

 

Ha!
Autor: ksiezna_podberezka
17 lutego 2005, 13:10

Stoję przez kilkadziesiąt sekund przed drzwiami próbując podjąć ryzyko (m.in. utraty uszu). No cóż, trzeba. Uwaga! Wychodzę!

 

~~~

 

Ostrożnie stawiam pierwszy krok z Nadzieją, że utrzymam się na powierzchni ziemi, przeciwstawiając swoją siłę woli sile grawitacji.

Krok drugi.

Trzeci.

Uwaga, idę!

 

Nagle czuję, że coś ostrego uderza w moją twarz. Nie, to nie atak koszalińskiej mafii. To mróz.

Au, oślepił mnie!

Trudno, idę dalej!

Uwaga…

 

Teraz z jeszcze większym trudem szukam przyczepności na śliskim podłożu. Co nauczycielka mówiła o tarciu? Że, od czego zależy? Od gładkości powieee…

…rzchni…

 

 

Nie, ja jeszcze stoję! Choć, może „stanie” jest zbyt wysokim mianem dla moich akrobacji, lecz niewątpliwie utrzymuję się nad ziemią, wbrew niekorzystnym warunkom pogodowym.

Idę.

Idę dalej…

 

~~~

 

Gdy tak podążam chwiejnym chodem do swojego celu, powinnam choć na chwilę przystanąć i zlokalizować swoje położenie. Osobiście sądzę, że podczas tak obfitych opadów śniegu miasto powinno zaopatrzyć bezbronnych pieszych w „pejdżery” (Panie Prezydencie!). Dookoła lodowa pustynia, a ja wyglądam oznak życia. Autobus! Widzę autobus! Jestem ocalona!

 

 

Niestety. Numer autobusu nie odpowiadał moim wygórowanym oczekiwaniom.

Trudno. Zaczekałam na następny.

 

***

 

Dziwne. Nigdy nie ćwiczyłam baletu, a te piruety wychodzą mi wyśmienicie. Za wyjątkiem ostatniego obrotu, któremu kształtem bliżej do pijackiego balansu.

 

***

 

-Czy mówiłam już, że… (tu chwila ciszy spowodowana zachwianiem równowagi)…że kocham zimę?

-Nie.

-I słusznie…

 

~~~

 

Może lepiej ulepię bałwana. Znajomych po fachu nigdy za wielu.

 

***

 

Długo myślałam nad podsumowaniem. W rezultacie brzmi ono:

 

A świstak siedzi i zawija je w te sreberka.

 

Jak się ima ów cytat do całego tekstu, możesz się, kochany Czytelniku, nie domyśleć, ale przyznać musisz, że puenta jest nadzwyczaj błyskotliwa.

 

 

 

Nieco dosadnie...
Autor: ksiezna_podberezka
03 lutego 2005, 19:06

Napisane dnia pewnego miesiąca stycznia, z serii „trochę przeterminowane”:

 

 

Błyszczącą podłogą kina podąża Alicja, od pewnego czasu posiadaczka świstka, który umozliwia jej wstęp na sześć dowolnych seansów. Do końca stycznia. A trzeba Ci wiedzieć, Drogi Czytelniku, że strudzona jest kilkoma godzinami ciężkiej pracy fizycznej i umysłowej w tymże budynku, choć w innej jego części-mniej oficjalnej i błyszczącej. Ale Alicja nie pójdzie teraz na film, o nie. Ona przemyka się tędy jedynie z roztargnienia (oczywiście, nie pomyślała, że może z gmachu wydostać się znacznie szybciej, innym wyjściem).

 

Na rozległej powierzchni stoją sofy wraz z kilkoma amatorami późnych projekcji. Słychać efekty specjalne i szeleszczenie papierków z sali, ciche rozmowy z bufetu. I kroki. Ciężkie podeszwy uderzają o kafelki z coraz większym impetem. Chód jest spokojny, chociaż nieco zmęczony i odrobinę zamyślony. Czubki butów obserwują dostępny im świat. Nagle ich wzrok zatrzymuje się, zastanawia. Trwa to ułamek sekundy, lecz Alicja doskonale zapamiętuje ten moment. Jej kroki ruszają z miejsca, zmieniają dotychczasowy kierunek, nie zważając na tajemnicze spojrzenia czatujące zza wysokich kasjerskich szyb.

 

Alicja przystaje, swoje skupienie przenosi na pewną kartkę. Repertuar kina…

 

Usta Alicji ściskają się, tłumiąc napływającą myśl (a myśl, to jest, jak wiesz, Drogi Czytelniku, coś!). Tak ściśnięte już po chwili podróżują do drzwi, pozostawiają za sobą tylko „wielokropek” spojrzenia.

 

Pisk, łomot, tupanie. Już prawie na zewnątrz jest Alicja wraz ze swoimi krokami i ustami. Wtem, wargi nie dbając na to, czy drzwi, które jeszcze chwilę temu wpuściły do budynku świst wiatru już całkowicie się zatrzasnęły, uwalniają czekające na swobodę słowa:

„A w dupie mam ten wasz karnet.”

 

***

 

Gwoli uzupełnienia:

Tekst z życia wzięty, lecz pisany z zamysłem satyrycznym, absolutnie nie złośliwym.

Wybaczcie wulgaryzm (delikatny, ale zawsze), lecz żaden inny zamiennik nie oddałby „dramatyzmu” sytuacji.

Dziękuję.

 

 

 

Rocznice
Autor: ksiezna_podberezka
17 stycznia 2005, 19:28

Ja, 18 sierpnia 2005

Muzyku, Poeto, Artysto, Niemenie!

 

Gdzie jesteś?

Co myślisz?

Co nucisz?

Jakie słowa zapisujesz srebrnym piórem?

 

Pan wybaczy moją nadmierną dociekliwość, lecz w przypływie zadumy powyższe pytania same nasunęły się na monotonię zakratkowanej płaszczyzny mej kartki.

Czytałam właśnie zachowane listy Norwida. Jak uderza do mnie Jego Słowo, Pan pewnie wie. Słyszę to.

 

Chyba chciałam napisać wiersz… Nie potrafię…

 

A może to jest wiersz, choć sprytnie ukryty pod kamuflażem listu…?

 

________

 

Czesław Niemen odszedł rok temu, 17 stycznia. W moją rocznicę. A dziś zataczam koło. Tyle życia za mną, a tyle jeszcze przede mną…

 

 

Życiorys
Autor: ksiezna_podberezka
13 stycznia 2005, 17:49

Napisałam życiorys. Z przymrużeniem oka, z dużym wyprzedzeniem czasowym. Nie bierzcie zbyt poważnie.

 

***

 

Alicja Nowak                              Zduńska Wola, 12 stycznia 2022

ul. Nadziei 3a/21

00-001 Zduńska Wola                    

 

 

Życiorys

 

Urodziłam się 17 stycznia 1990 roku w Koszalinie. Moi rodzice: Mirosław i Jolanta są z zawodu inżynierami budownictwa i inżynierii środowiska. W 1997 roku urodziła się moja siostra Anna, aktualnie pierwsza solistka Narodowego Baletu Anglii w Londynie.

 

Edukację rozpoczęłam w 1997 roku w Szkole Podstawowej nr 16 im. Polskich Nauczycieli Tajnego Nauczania w Latach 1939-1945 w Koszalinie, następnie uczęszczałam do Gimnazjum nr 6 w Koszalinie. Po jego ukończeniu wstąpiłam do Technikum Sztuki Cyrkowej w Julinku pod Warszawą i w roku 2010 otrzymałam świadectwo maturalne.

Po ukończeniu tej szkoły, w latach 2010-2013 pracowałam w Cyrku „Korona” w charakterze gimnastyczki akrobatycznej na trapezie. Pracę przerwałam z powodu wypadku na arenie, którego następstwem była poważna kontuzja kolana.

W roku 2014 podjęłam studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim na wydziale Filozofii i po czterech latach uzyskałam tytuł magisterski. W latach 2018-2019 bezskutecznie próbowałam znaleźć pracę w wyuczonym zawodzie.

W 2019 roku zostałam zatrudniona w sklepie drobiarskim „Złoty Kurczak” w Zduńskiej Woli jako ekspedientka. W 2020 roku podjęłam studia zaoczne na wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. W tymże czasie awansowałam na kierownika sklepu.

 

W roku 2017 zawarłam związek małżeński z Włodzimierzem Nowakiem, magistrem teologii, pracującym jako taksówkarz bagażowy w Zduńskiej Woli. W grudniu 2018 roku urodziłam syna Cypriana.

 

 

Alicja Nowak